Koronawirusy po raz pierwszy opisane były w latach 60. XX wieku. Wywoływały one niewielkie objawy kliniczne, stąd zainteresowanie tą grupą wirusów było stosunkowo niewielkie. Sytuacja uległa jednak zmianie, kiedy koronawirus SARS-CoV wywołał epidemię na skalę światową. Kolejnym koronawirusem, który spowodował dużą śmiertelność, był MERS-CoV. Dzisiaj trwają badania nad skutecznymi środkami leczniczymi w odniesieniu do nowo odkrytego koronawirusa COVID-19.
Długość genomu (RNA) jest zdecydowanie najdłuższa w porównaniu z innymi wirusami: liczy sobie około 30000 nukleotydów, a w kontekście rozmiarów również pozostaje jednym z największych w odniesieniu do wielkości winionu, który osiąga rozmiary 80-180 mm średnicy [1].
Pierwsze badania nad korona wirusami
Pierwszy ludzki koronawirus zostały wyizolowany z tchawicy dziecka, u którego zaobserwowano objawy przeziębienia. Był to koronawirus B814, którego dokładna przynależność gatunkowa nie została do końca poznana ze względu na zaginięcie próbki przed pojawieniem się specjalistycznych metod badawczych.
To, w jaki sposób przebiega infekcja koronawirusami, opisano na podstawie badań prowadzonych z udziałem zdrowych ludzi: zakażono grupę badawczą koronawirusem 229E oraz OC43. Objawy, jakie pojawiały się u osób zdrowych, to przede wszystkim typowe objawy dla przeziębienia: nieżyt nosa, obrzęk błony śluzowej nosa, niekiedy również kaszel. Czas, przez jaki objawy się utrzymywał, oscylował w okolicach jednego tygodnia, po czym samoczynnie ustępował. Ponawiane doświadczenia kliniczne potwierdzały tezę o niskiej zdolności do wywoływania silnych objawów przez koronawirusy. Zagrożeniem mogą stać się one dla osób, u których odporność jest osłabiona, czyli u dzieci, u osób starszych czy tez indywidualnie w zależności od osłabionego układu odpornościowego danego człowieka, wywołując chorobę, której przebieg może być bardzo ciężki. Mowa wówczas o zapaleniu oskrzeli, podgłośniowym zapaleniu krtani czy zapaleniu płuc. Istniała również teza, że koronawirusy zdolne są do generowania innych chorób, np. związanych z układem pokarmowym, jednak tezy tej nie udało się potwierdzić, a sama obecność koronawirusa w kale była efektem jego ekspansji, a nie aktywnej infekcji.